Często ludzie pytają się mnie, co myślę na temat psich wybiegów. Kiedyś moje uczucia były mieszane. Nie bardzo przemawiał do mnie pomysł puszczania luźno, bez żadnej kontroli, ani zabezpieczeń różnych psów (i nie chodzi mi o rasę czy wielkość). Z drugiej jednak strony jest to miejsce, w którym można spuścić psa i dać mu trochę wolności i swobody. Szczególnie jest to ważne dla właścicieli psów z silnym instynktem łowieckim, które w lesie tropią zwierzynę lub niedawno adoptowanych oraz tych, które nie mają jeszcze przepracowanego przywołania. Ale czy jest to faktycznie odpowiednie miejsce dla nich?
Na wybiegu byłam z Melmanem chyba 3 razy, więc na własne oczy mogłam zobaczyć, jak to funkcjonuje. Znajomi i klienci opowiadali mi też o swoich doświadczeniach. Dzięki temu poznałam specyfikę tego miejsca wystarczająco dobrze, żeby wyrobić sobie zdanie. W kilku punktach (lubię punkty) przedstawię Wam mój punkt widzenia.
1. Ludzie
Ludzie są różni. Różne mają charaktery, temperamenty, osobowości, cierpliwość, próg tolerancji, wytrzymałość, pobudliwość itd. Są też osoby nieodpowiedzialne i takie również przychodzą na wybiegi. Czasami zabierają ze sobą dzieci w wieku przedszkolnym, czasem ich psy chodzą z kolczatką na szyi, czasem lubią też pokazać władzę nad psem. Inni z kolei potrafią sobie nic nie robić z tego, że ich pies terroryzuje lub poluje na inne. Czasem nawet nie reaguje, gdy jego pies otwarcie atakuje innego psa.
Na szczęście do bójki nie doszło, panowie w końcu podali sobie ręce, oba psy chodziły o własnych siłach.
Jakie wnioski można wyciągnąć z tego wydarzenia? Zostawiam to Wam.]
Psy tak samo jak ludzie są różni. Mają różne charaktery, temperamenty, osobowości, cierpliwość, próg tolerancji, wytrzymałość, pobudliwość itd. Są psy wycofane, które nie radzą sobie z bliską obecnością innych psów, boją się ich. Nawet jeśli właściciel o tym wie, to i tak przyprowadza swojego pupila na wybieg. Dlaczego? Przecież musi go socjalizować! Ale czy na pewno? Podam taki przykład… Załóżmy, że bardzo boisz się pająków. Na widok korsarza krzyczysz i wołasz kogoś na pomoc. Wtedy pojawiam się ja i mówię, że będziemy nad tym pracować. Raz w tygodniu będziemy chodzić do hodowli, gdzie wszystkie pająki poruszają się swobodnie. W każdej chwili jakiś może podejść, wejść na Ciebie, a nawet ugryźć. Przecież to pająk, nie wiem co zrobi. Oprócz tego będziemy codzienne chodzić na spacery w ciemne miejsca tak, żeby było duże prawdopodobieństwo spotkania pająków. I teraz zastanów się, czy po miesiącu takiej „socjalizacji”, będziesz się bać mniej, czy bardziej? Śmiem twierdzić, że jak zobaczysz pająka w domu, to uciekniesz przynajmniej do drugiego pokoju.
A gdyby nasza praca polegała na tym, że chodzilibyśmy na spacery tylko w miejsca, gdzie pająków nie ma, a ja dodatkowo skanowałabym całe otoczenie, żeby w razie czego odpowiednio szybko zareagować i przeprowadzić Cię w bezpiecznej odległości od pająka? Jak po miesiącu zareagowałbyś na kosarza w domu? Myślę, że o wiele lepiej poradziłbyś sobie z tym i obeszło by się nawet bez krzyku. (Dodatkowo jak wzrosłoby Twoje zaufanie do mnie!) Dlaczego? Ponieważ nie będąc cały czas narażonym na działanie bodźca stresującego, potrafimy sobie z nim lepiej poradzić, jak już się pojawi. Więc jeśli macie lękliwego psa, nie dopuszczajcie do spontanicznych kontaktów z innymi psami (to samo w przypadku lęku przed człowiekiem – nie pozwalamy przechodniom dotykać naszego psa). Pamiętajcie o przykładzie z pająkami Wybiegi są jak te wolne hodowle, gdzie wszystko może się zdarzyć.
Są też psy, które lubią podporządkowywać sobie inne i nie robią tego w miły sposób. Napadają na nie, zaganiają je, kontrolują. Jest to bardzo nieprzyjemne i stresujące i może doprowadzić do niebezpiecznych sytuacji. Zwłaszcza, jeśli spotkają się dwa silne i „lubiące rządzić” samce. Takie spotkanie może zakończyć się ostrą walką, po której wizyta u weterynarza będzie konieczna.
A czy psy, o których we wstępie wspomniałam, powinny swobodnie biegać po zamkniętej przestrzeni z innymi psami? Wiele osobników niestety urządza sobie polowania, zwłaszcza na mniejsze i ruchliwe pieski. Ale także całkiem sporych rozmiarów psy stają się ofiarami, są nie dość silne psychicznie by poradzić sobie i zatrzymać napastnika.
Jak psy bez przepracowanego przywołania mogą być odwołane od innych, kiedy zajdzie taka potrzeba?
3. Komunikacja, zabawa
Wiecie, że psy porozumiewają się za pomocą mowy ciała? A kto z Was zna i rozumie psią komunikację? Niestety niewiele osób fatyguje się, żeby poznać podstawowe sygnały stresu u psów, nie mówiąc już o niuansach komunikacji. A niewiedza prowadzi do nieporozumień. W tym przypadku do niewłaściwej interpretacji zachowań. Przeglądając zdjęcia z wybiegów, na 99% z nich widziałam zestresowane, nieradzące sobie z emocjami i zmęczone psy. Był to bardzo smutny dla mnie widok. Komentarze i polubienia świadczyły o tym, że niestety tylko ja to widziałam.
Myślimy, że psy się świetnie bawią, ale nie jest to prawda. Przyjrzyjmy się temu bliżej…
Jak bawią się psy? Gonią się albo uprawiają zapasy, czasem przeciągają się zabawką. Tylko, czy za każdym razem jest to zabawa? Do zabawy potrzebne jest zaufanie. Jeśli go nie ma pies, który biegnie za drugim, najprawdopodobniej poluje na jego. Nawet jeśli nie, to uciekający może się czuć jak ofiara. Symulacja walki jest w rzeczywistości próbą sił. Przeciąganie zabawki jest faktycznie rywalizacją o nią.
Pewnego razu byłam z Melmanem na wybiegu. Dołączył się wtedy do peletonu psów goniących jednego małego biedaka, który był na czele. Nie reagował na przywołanie. To była nasza ostatnia wizyta w tym miejscu. Nie chciałam, żeby mojemu psu utrwaliły się takie zachowania.
Psy muszą się poznać, żeby dobrze i bezpiecznie czuć się w swoim towarzystwie. Nawet dzieci w piaskownicy najpierw się obserwują i wybierają odpowiednie dla siebie towarzystwo, a jak dzieje się coś nie tak, opiekunowie reagują. Dlaczego więc psy zostawiamy same sobie i mówimy, że muszą się dogadać, dotrzeć się? Choć najczęściej stosowanym terminem jest “ustawić się”.
Tak naprawdę, jeśli psy dobrze czują się w swoim towarzystwie, zajmują się wspólnym węszeniem. Nie gonią się przez cały czas, raczej się mijają. Nie naskakują na siebie, ani się nie podgryzają. Po prostu idą w jednym kierunku, obserwując, co robi ten drugi, bo może znalazł coś ciekawego
4. Wsparcie
Psy często proszą nas o pomoc, kiedy przychodzą i stają przy naszych nogach, chowają się za nami, skaczą na nas. Z jaką się wtedy reakcją spotykają? Odganiamy je i mówimy, żeby szły się bawić przecież po to przyszliśmy na wybieg. W najlepszym wypadku w ogóle nie reagujemy. Czyli tak czy siak, pies jest zdany sam na siebie, bo na nas liczyć nie może.
Co zatem powinniśmy zrobić? Jeśli nasz pupil do nas podchodzi, a za nim obcy pies, torujemy drogę temu drugiemu, blokujemy go. Dajemy wsparcie naszemu psu, pomagamy mu, kiedy tego potrzebuje. Czasem nasz pies przychodzi sam, nikt go nie goni, nie atakuje. To sygnał, że ma dość, że chce opuścić to zgromadzenie. Oddalamy się zatem i idziemy na wyciszający spacer z dużą ilością węszenia, żeby mógł się zrelaksować.
Więc nasz kochany pieseczek wybierze inną strategię i bardo możliwe, że będzie to atak. Zobaczy, że to bardziej skuteczna metoda (w końcu najlepszą obroną jest atak). Najpierw będzie się tak pozbywał natrętów i oby na tym się skończyło.
Ale jeśli zostanie kilka razy zaatakowany, może wyjść z założenia, że lepiej jest na wszelki wypadek, tak prewencyjnie zaatakować. Zachowanie to będzie używane nie tylko na wybiegu, ale przeniesione zostanie na codzienne spacery. A potem się dziwimy, dlaczego nasz słodki pieseczek, który świetnie dogadywał się z psami, zmienił się w „agresora”. Znam osobiście psy, które właśnie przez “socjalizację” na wybiegach mają teraz duże problemy w relacjach z innymi psami.
Choćby wybieg był nie wiem jak duży, zawsze będzie to zamknięta przestrzeń. Średnio ludzie spędzają tam godzinę lub więcej. W tym czasie psy zdążą obwąchać i ewentualnie podsikać wszystkie kąty po kilka razy i co dalej mają robić? Aby sobie jakoś poradzić, stosują różne strategie: kopanie dołów, wyszukiwanie i rozgryzanie patyków, aport, chowanie się, „polowanie”, ruchy kopulacyjne, domaganie się uwagi od obcych ludzi, czyt. prośba o wsparcie (od właściciela pies go nie dostał).
Sami właściciele wyznaczają przestrzeń, przecież nasze czworonogi nie odejdą od nas zbyt daleko. Więc nawet jeśli spotykacie się na otwartej przestrzeni, ale stoicie w miejscu, to i tak Wasze psy mają ograniczoną przestrzeń i efekt jest taki sam, jak na wybiegu. Dodatkowo, kiedy ludzie stoją blisko siebie, często psy mają problem, żeby podejść do swoich właścicieli i poprosić o wsparcie. Przecież obok stoi właściciel innego psa, więc nie jest to do końca bezpieczna przestrzeń, ponieważ w każdej chwili ten drugi pies może również podejść. Dlatego najlepiej być oddalonym od siebie o min. 10 m i nie stać w miejscu, a chodzić, tak, aby cały czas przestrzeń się zmieniała. Wtedy psy mogą zająć się eksploracją, a nie sobą nawzajem.
6. trochę innej beczki, czyli przeszkody
Większość osób się cieszy z takich urozmaiceń na wybiegach. W pewnym momencie zrobiły się one bardzo popularne. Inspirację zapewne zaczerpnięto z agility. Niestety nikt sobie nie zadał trudu, żeby dowiedzieć, się jak te wszystkie przeszkody powinny dokładnie być skonstruowane i dlaczego.
To co postawiono na wybiegu w Lasku Marcelińskim jest po prostu niebezpieczne. Podobnie zresztą jak na wybiegach w całym kraju. Trenuję z Melmanem agility ponad 4 lata i nie pozwoliłabym mu na pokonanie żadnej z tych przeszkód! Nie dosyć, że same w sobie są one niebezpieczne, to jeszcze sposób, w jaki właściciele zmuszają swoje czworonogi (niestety często strach u psa nie jest szanowany) do pokonania przeszkody pozostawia wiele do życzenia.
To w jakim są obecnie stanie są te konstrukcje, stanowi kolejne zagrożenie.
Przykład pokonywania przeszkody. Dobrze chociaż, że pan nie podciąga psa na smyczy…
Jeśli chcecie się dowiedzieć więcej na temat przeszkód na wybiegach, polecam ten artykuł: http://www.mkpolkowski.com/2016/03/wybieg-psi-park-pradze-recenzja/
Jeśli nie wybieg, to co?
Spacery! Lepiej umówić się ze znajomymi na wspólny spacer, albo iść tylko ze swoim psem. Na obecnym etapie udomowienia, dla wielu psów kontakt z człowiekiem jest ważniejszy niż z psami. Jeśli spotykamy na swojej drodze obcego psa, przyjrzyjmy się sygnałom, jakie wysyłają oba psy. Może tak naprawdę żaden z nich nie ma ochoty na bezpośredni kontakt, ale my, ich przewodnicy, nieświadomie wpychamy je w niekomfortową sytuację? A czasem wręcz oczekujemy od psów, żeby się ze sobą przywitały. Tylko po co? Czy idąc ulicą witamy się z przechodniami i ucinamy sobie pogawędkę? Dlaczego więc psy miałyby to robić?? Zachęcam do poznania psiej komunikacji i nauki rozpoznawania jej oraz właściwego interpretowania. Możecie nagrywać filmy i oglądać je potem w zwolnionym tempie (widać o wiele więcej).
Na koniec filmik, który zapewne większość z Was zinterpretowałaby jako super zabawę. Tylko, że zachowanie tych dwóch psów nie ma nic wspólnego z zabawą…
Dobrochna Bednarkiewicz
Radosny Pies – pozytywne szkolenie psów